piątek, 23 listopada 2012

Potrawa na chłodne dni, czyli ciecierzyca inaczej

Ach, pyszności... 
Przepis na 4-5 osób lub dwa dni. Przepis dość szybki i wyjątkowo nieskomplikowany, o ile nie brać pod uwagę namaczania i gotowania ciecierzycy, na co mimo wszystko namawiam. Gotowa, z puszki, pomijając składniki odżywcze, to po prostu nie to smakowo.

Składniki:

  • 700g ugotowanej i odsączonej ciecierzycy
  • 3 średnie marchewki
  • 1 cebula
  • pół pora
  • 3cm świeżego imbiru
  • 5 ząbków czosnku
  • 3 łyżki stołowe curry
  • puszka mleka kokosowego
  • 2 puszki pomidorów (choć lepiej ze względów zdrowotnych kupowac pomidory w słoikach lub kartonikach, żeby nie miały kontaktu z metalem)
  • sól, pieprz
Sposób przygotowania:
Pokroić marchew, por, posiekać cebulę. Rozgrzać olej w dużym garnku lub na sporej patelni. Na rozgrzany olej wrzucić cebulę, por i marchew, przesmażyć chwilę, dołożyć ciecierzycę. Potrawa wymaga największego ognia przez 10 minut. Gdy całość smakowicie pyrka, trzemy imbir na małych oczkach tarki, przeciskamy czosnek przez praskę i dodajemy je wraz z curry, pamiętając jednocześnie o mieszaniu jedzonka. Po 10 minutach wlewamy mleko kokosowe i dodajemy pomidory. Solimy i pieprzymy.
Podajemy z ryżem.

Ja nie używam kostek rosołowych, ale w oryginalnym przepisie był i ten dodatek.

czwartek, 15 listopada 2012

Batikowa pawiosowa

Ostatnio miałam okazję zacząć uczyć się czegoś zupełnie nowego. Batik, bo o tym mowa, chyba mnie już wciągnął, a to dopiero próba!
Myślałam, zaczynając zabawę, że będę sobie jedynia maziała po płótnie, by zobaczyć, jak farba zachowuje się na tkaninie, jak mieszać kolory i oswajać się z nakładaniem wosku. W kilka godzin jednak powastało coś, czego zupełnie się nie spodziewałam.
Zdjęcia komórkowe... Przepraszam za jakość. Nie wpadłam na to, że będzie co fotografować.

Po naciągnięciu tkaniny zaczęłam zwyczajnie bawić się kolorami, zacieki powstały w wyniku posypania dzieła solą w grudkach.
Potem zrobiłam szkic ołówkiem na papierze, który poprawiłam, obwodząc grubym markerem. Papier podłożyłam pod materiał i odrysowałam sowopawia znowu ołówkiem wprost na tkaninie, dokonując przedziwnych wygibasów przy oknie, którego parapet był dla mnie za niski. Chodziło naturalnie o to, by słońce przeświecało przez bibułę i tkaninę i uwidoczniło linie markera. Do tego celu można wykorzystać także lampę.

Gotowy szkic

Następnie odpowiednie pola powlekałam warstwą gorącego wosku.

Woskowe wypełnienia

Kolejny etap to zamalowanie tła i ptaszyska. Pracowałam z farbami w kolorach: białym, żółtym, czerwornym, niebieskim i czarnym, więc uzyskanie odpowiedniego odcienia brązu było nie lada wyzwaniem.


Jak widać farba pokryła też częśś pomalowaną woskiem, co należy w miarę dokładnie zetrzeć zanim jeszcze zaschnie.


Następnego dnia prasowałyśmy tkaninę ciepłym żelazkiem przez papier, by pozbyć się wosku i wydobyć pierwszą warstwę kolorów. Ponieważ wosk zostawia tłustą obwódkę, tkaninę wrzuciłam do szybkowara na sitko i pozostawiłam pod wpływem pary wodnej na pół godziny, a następnie wyprałam swoje dzieło w ciepłej wodzie z dodatkiem mydła. Zamiast szybkowara można użyć także garnka z gotującą wodą i durszlaka.