Zabrakło nam chleba i coś trzeba było z tym zrobić. Jak pisałam wcześniej, ten na zakwasie wychodzi mi ostatnio zakalcowaty, więc się na zakwas lekko obraziłam. Zresztą o braku chleba zorientowałam się wieczorem, ok. 18, a Stwór idzie spać koło 20.
Zatem szybki, awaryjny, rzekłabym przepis. Zawsze wychodzi. Wzięłam go stąd: LINK
Ale zrobiłam swoją własną wariację, o której napiszę na bieżąco.
Chleb mleczny
Składniki:
210g mleka
350g mąki pszennej dowolnej
2 łyżeczki drożdży suszonych
1 niepełna łyżeczka soli
1 łyżeczka cukru
10g miękkiego masła (ja użyłam oliwy z oliwek - pomace)
1 łyżeczka soku z cytryny (chlusnęłam nieco octu winnego, cytryny nie było)
pokrojone zielone oliwki (moja własna inwencja)
Wykonanie (ręczne):
Mleko lekko podgrzać, rozpuścić w nim drożdże, wlać do miski. Dodać pozostałe składniki, wyrobić (można mikserem). Ciasto powinno uformować plastyczną kulę - ja zawsze robię okrągły bochenek i kładę go do wyrośnięcia na blasze wyłożonej papierem na ok. 30 minut.
Piec w piekarniku nagrzanym do 180stopni, ok 30minut.
Chleb można też piec w keksówce (posmarować tłuszczem, obsypać np. kaszą manną) lub w maszynie. Wtedy pozwalamy jej umieszać ciasto, umieszczając w wiaderku składniki. Włączamy program "Szybki", stopień zrumienienia "jasny", wielkość chleba "mały".
Najlepszy w dniu upieczenia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz