Składniki:
- kostka masła
- 2 szklanki cukru
- 4 łyżki ciemnego kakao
- 1/2 - 1/3 szklanki wody
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 6 jaj
- 2 szklanki mąki
- olejek arakowy/rumowy
Sposób przygotowania:
W garnku roztopić masło, następnie dodać cukier i rozpuścić go. Dodać kakao, wymieszać. Dolać wodę (całość zasyczy i połączy się w gęstą, lśniącą masę) i zagotować. Z masy odlać ok. 1/2 szklanki na polewę. Resztę ostudzić, starając się nie wyjeść wszystkiego łyżeczką, wszak to baza naszego ciasta! Zaręczam, że warto ćwiczyć silną wolę :-)
Gdy masa będzie letnia, ubić białka. W innym naczyniu połączyć mąkę z proszkiem i dokładnie wymieszać, po czym wsypać ją do garnka z masą, dodać żółtka. Połączyć ręcznie lub mikserem (ja robię to mikserem, dlatego zawsze wybieram wyższy garnek). Dodać białka i delikatnie wymieszać je z masą.
Do pieczenia używam tortownicy wysypanej kaszką manną, średnica w zasadzie obojętna. Zależy, jakie wysokie ciasto lubimy :-)
Piec w 180 st. C przez ok. 30-40 minut.
Po wystudzeniu ciasta lekko rozgrzać masę pozostawioną na polewę i posmarować nią wierzch ciasta.
PS. W idealnej wersji ciasto jest z wierzchu okrąglutkie. Niestety walczę z moim piekarnikiem już od trzech lat i dałam sobie spokój. Zatem mój czekoladowiec w tym domu ma formę wulkanu ze spływającą lawą z polewy - tematycznie, biorąc pod uwagę moje miejsce zamieszkania. Ciasto powinno mieć oczywiście równomierny kolor, ale był to Kwiatkowy debiut w pracy przy pomocy miksera :-) Bawił się doskonale, na koniec zamoczył całą łapkę w masie.
PS. W idealnej wersji ciasto jest z wierzchu okrąglutkie. Niestety walczę z moim piekarnikiem już od trzech lat i dałam sobie spokój. Zatem mój czekoladowiec w tym domu ma formę wulkanu ze spływającą lawą z polewy - tematycznie, biorąc pod uwagę moje miejsce zamieszkania. Ciasto powinno mieć oczywiście równomierny kolor, ale był to Kwiatkowy debiut w pracy przy pomocy miksera :-) Bawił się doskonale, na koniec zamoczył całą łapkę w masie.
Zła kobieto...kusisz:( Wygląda wspaniale. Przepis wydaje mi się być zbliżony do murzynka:)Ale do murzynka jeszcze chyba olej wchodzi i mniej jaj. Już nie pamiętam...;)
OdpowiedzUsuńA ja mam wrażenie, że same "niezdrowe" przepisy zamieszczam... :) Co, zrobić, koleżanka prosiła.
OdpowiedzUsuńByć może to przepis podobny do murzynka, ale ciocia, od której go mam, nazwala ciasto "czekoladowcem" i dla mnie już tak zostanie. Idealny poczęstunek dla gości, bo jak posałam wyżej, zawsze się udaje.
Odkąd jest Igi, stosuję ciemny cukier.
Miałam robić mężowi jutro murzynka na imieniny - zrobię to :D
OdpowiedzUsuńP.S. Lody bananowo-nutellowe pycha :D
Cieszę się ogromnie! Udanego świętowania jutro :)
UsuńMelduję, że ciasto gościom smakowało i znikło całe :D
UsuńI też wyszedł mi wulkan :P
Bosko :) i czy wulkan, czy nie, nieważne 0 grunt, że było smaczne ;)
Usuń