Takie cuda wyprawiały moje współlokatorki z Anglii, dziewczyny z Rosji. Dobrze gotowały!
Aladuszki to pyszności, które przewyższają naleśniki pod wieloma względami:
- są smaczniejsze
- nieco zdrowsze ;-) (bo nie mleko, a kefir, no ale poza tym... hm)
- superszybkie w przygotowaniu (jak na coś, co trzeba wymieszać, a następnie usmażyć)
- po prostu mniam!
Składniki:
- kefir
- jajko
- cukier, sól
- mąka
Łączymy składniki tak, aby ciasto miało konsystencję kwaśnej śmietany. Smażymy, aż będą rumiane. Ja nie lubię się rozdrabniać i używam litra kefiru, niezjedzone aladuszki mrożę - nie tracą zbytnio na wartościach smakowych po odmrożeniu, są więc tym wdzięczniejszym towarem na stole. No i oczywiście smażę na dwie patelnie. Przy aladuszkowym tempie "dochodzenia" mam ręce pełne nalewania, przewracania i wykładanie na wielki talerz. I dobrze.
Wszelkie wariacje z owocami wychodzą im również na dobre - na zdjęciu z jagodami. Pycha! Nawet bez tego aladuszki kuszą kwaskowym smakiem dzięki kefirowi, więc - uwaga! - można ich nieco pochłonąć.
lubię :)
OdpowiedzUsuńW tygodniu zrobię na obiad :D
OdpowiedzUsuńNie kuś:)
OdpowiedzUsuńsuper; podkradam przepis!
OdpowiedzUsuńSmacznego, kobietki! :*
OdpowiedzUsuńPycha, wyglądają wyśmienicie
OdpowiedzUsuń