Solicie? No ba! A my właśnie wkręcamy się w coś nowego. Gomasio. Sól uprażona z ziarnami sezamu.
Nie tylko brzmi kusząco, ale pachnie apetycznie i ma przyjemny słono - gorzki, orzechowy smak. I leży naprawdę daleko od zwykłego chlorku sodu, tego z soli stołowej - produktu rafinowanego, pozbawionego wartości odżywczych i bardzo szkodliwego.
Gomasio można kupić, ale też z łatwością przygotować sobie w domu.
A dlaczego warto?
- w medycynie wschodniej sezam zalecany jest na problemy z układem pokarmowym, ma lekkie działanie przeczyszczające
- zawiera bardzo dużo wysokonienasyconych kwasów tłuszczowych
- gomasio nie powoduje pragnienia
- wzmaga wydzielanie soków żołądkowych
- stymuluje metabolizm
- regeneruje florę bakteryjną jelit
- neutralizuje działanie cukru i słodyczy na organizm (w szczególności na autonomiczny układ nerwowy)
- sól w tej postaci wpływa dodatnio na alkalizację krwi (odkwasza organizm)
- w medycynie Wschodu jego działanie określa się jako jangizujące, objawiające się obkurczaniem komórek, tkanek i narządów, przez co stają się silniejsze, masywniejsze, o bardziej zwartej konsystencji
- równoważy i harmonizuje pracę organizmu, wzmacnia go
- hamuje przedwczesne starzenie (dzięki zawartości sesamolu i sesamiliny jest naturalnym przeciwutleniaczem)
- sezam zawiera wyjątkowo dużo wapnia (ponad 1000mg/100g, gdy mleko zawiera go 118mg, jajko kurze 65mg), witamin A, E i z grupy B, cynku, fosforu, magnezu, żelaza, potasu, zawartość białka zbliżona jest do białka kurzego
- sezam jest źródłem lecytyny, wzmaga koncentrację i wspomaga proces uczenia się
- zrobienie gomasio nie zabiera dużo czasu, możemy sami regulować proporcje oraz jest tanie
Sposób przygotowania:
Do gomasio używamy naturalnej soli (morskiej liub kamiennej) oraz ziaren sezamu. Istotne są proporcje, których dobór zależy od pory roku, pogody, temperatury, wieku, stanu zdrowia, aktywności.
Lato: przedział w proporcji sól: sezam od 1:12 do 1:16 (ponieważ przeważają wysokie temperatury - pierwiastek jang)
Jesień i zima: od 1:8 do 1:10 (przewaga zimna - pierwiastka jin)
Składniki prażymy na patelni (średni ogień) pod przykryciem, często mieszając drewnianą łopatką. Przyprawa będzie gotowa, gdy sezam nabierze złotego koloru i zacznie wydawać przyjemny zapach, a sól zmieni kolor na lekko żółtawy (tego efektu nie udało mi się osiągnąć, za to raz w oczekiwaniu nań spaliłam sezam :-) )
Studzimy.
Mielimy lub ucieramy - dużą ilość, np. z 3 łyżek soli, w malakserze, mniejszą, z 1 łyżki ucieramy w moździerzu tak, aby sól pokryła się olejem z sezamu a ziarna zostały w połowie starte na pył. Uważamy, by nie zetrzeć całości ziarenek, bo zrobimy wtedy pastę ze względu na dużą zawartość tłuszczu w sezamie.
Stosujemy jako posypkę wszędzie tam, gdzie należy używać soli.
Spożywamy w ciągu 8-10 dni.
Źródła:
No co ja mogę napisać.... Kocham Cię za ten post:)Oczywiście, że zrobię:) Jak tylko wypłatę dostanę i pójdę na zakupy:D Po sezam i sól morską:D
OdpowiedzUsuńNapisz, jak wrażenia :)
UsuńKochana, przez Ciebie zrobię! Tylko muszę dodać jedną ważną uwagę techniczną - sezam po wyprażeniu nie ma już wielonienasyconych kwasów tłuszczowych, bo ich wiązania się biorą i rozpadają pod wpływem temperatury w kierunku nasyconości (co nie zmienia faktu, że gomasio jest i tak fantastyczne :-)))
OdpowiedzUsuńmuszę wypróbować. Moj m ostatnio do wszystkiego dodaje olej sezamowy , więc napewno mu się taka wersja spodoba :-)
OdpowiedzUsuń